sobota, 3 marca 2012

Zawracamy

Ostatnim przystankiem na południowej wyspie były okolice Mt Cook. Nocowaliśmy kilka kilometrów od podnóża góry. Oczywiście zasadziliśmy się na świtające słońce. Górę było widać. Słońce tylko przez 15 minut.
Podjechaliśmy pod samo pasmo i poszliśmy na pieszą wycieczkę doliną Hookera. Prawie do samego czoła lodowca.
  Powrót uczciliśmy piknikiem na parkingu. Specialite de la maison przygotowała Luca. Wyglądało paskudnie, ale było całkiem, całkiem jak już dodaliśmy litr sosu sojowego:)

Tak miło spędzony dzień postanowiliśmy uczcić kawą w knajpie kilkanaście km dalej.
Ponieważ, było już poźno zaczeliśmy się rozglądać za noclegiem. Ostatni całkiem nieźle wychodziło nam spanie gdziekolwiek. Tym razem nie miało być inaczej.

...Życie nie jest jednak takie proste.. 

Po 2h snu zerwał się mocny wiatr i zaczęło padać.
Poźniej już tylko było gorzej.
  Zdjęcie niezupełnie oddaje nastrój tej chwili.
Zwineliśmy biwak i około 1 w nocy ruszyliśmy na północ.
Z tego co się działo dalej pamiętam tylko etap kiedy prowadziłem auto, poźniej tylko jakieś przebłyski z zatrzymywania samochodu i wymiany na fotelu kierowcy. Mam pewne podejrzenia, że Luca i Adam też niewiele pamiętają. 
 
Rano było już piękne słońce. Oczywiście do momentu gdy zaczął padać deszcz.
Udało nam się jeszcze zobaczyć kolonie fok w okolicach Ohau.

 Foki lubią być fotografowane. To pewne.


how to make gifs

3 komentarze:

  1. Całe szczęście, że przeżyliście tę nocną jazdę, szczególnie, że nie wiadomo kto właściwie prowadził samochód. Pewno zazdrościliście fokom umiejętności spania na kamieniu. Ostatnia foka jest najwyraźniej zdumiona widokiem tak dziwnego stworzenia jak Miko, ale nie ucieka w popłochu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę zaprotestować, michę pod Mt Cookiem formalnie robiłem ja, Luca pomagała, a na koniec wyszło tak 50/50. Co nie zmienia faktu, że Miko jeszcze pół godziny po zjedzeniu miał ślinotok, musiało być pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy Miko cały czas myśli o jedzeniu?

    OdpowiedzUsuń