Wczoraj (czyli w tutejszą sobotę) w drodze do Tutukaka zboczyliśmy nieco w bok (jakieś 100 metrów), żeby obejrzeć wodospad Whangarei. To co pierwsze rzuciło nam się w oczy, to mnóstwo młodych Maorysów a to zalegających na trawie, a to kąpiących się w niecce przed wodospadem, a to jeżdżących na deskorolkach, itp. itd. Ja osobiście takiego skupiska autochtonów nie widziałem w Nowej Zelandii nigdy. Niestety, obserwacjom towarzyszyły raczej smutne odczucia - widać było, że "coś jest nie tak" z ich sytuacją życiową. Niestety, Maorysi zostali zmarginalizowani przez białych, najczęściej można ich spotkać na stacji benzynowej, czy w supermarkecie.
Sam wodospad jest dość urokliwy, rzeka wypływająca z poziomu dolnego jeziorka znika w buszu. Magmowe skały tworzą przeróżne zaskakujące formy, np. idealnie sześciokątnych słupów. Miko próbował kręcić jakieś ujęcia mamrocząc pod nosem przekleństwa pod kątem "nieostrzącego" obiektywu, Luca zaległa gdzieś na trawie, jednym słowem - laba na całego.
:)
OdpowiedzUsuńobrazek cukierkowy. istna pocztówka...
OdpowiedzUsuńyyy... macie tego więcej?
;)
klk
37 years old Data Coordiator Alia Worthy, hailing from Maple enjoys watching movies like Parasite and Backpacking. Took a trip to Uvs Nuur Basin and drives a Eldorado. Dowiedz sie wiecej tutaj
OdpowiedzUsuń